Recenzja filmu

Dolores (1995)
Taylor Hackford
Kathy Bates
Jennifer Jason Leigh

Ciężar przeszłości

Stephen King zarabia na życie, pisząc horrory, tak? Czy nie wydaje się więc rzeczą dziwną, że najbardziej udane adaptacje jego książek nie należą do tego gatunku? "Skazani na Shawshank", "Zielona
Stephen King zarabia na życie, pisząc horrory, tak? Czy nie wydaje się więc rzeczą dziwną, że najbardziej udane adaptacje jego książek nie należą do tego gatunku? "Skazani na Shawshank", "Zielona mila" czy właśnie "Dolores Claiborne" to błyskotliwe filmy z górnej półki, do których daleko jest krwawym "Lunatykom" czy "Smętarzowi dla zwierzaków". "Dolores Claiborne" rozpoczyna się w małym miasteczku Little Tall w stanie Maine, rozpoczyna się tajemnicą pewnego morderstwa. Niebo nad Little Tall jest zawsze ciężkie od chmur, ulice - śliskie od deszczu, a morze - szare i wzburzone. Ta historia o dochodzeniu w sprawie podejrzanej śmierci po krótkim czasie nabiera ponurego, niepokojącego klimatu. Wspomnienia wyłaniają się w miarę, jak narrator zabiera nas w przeszłość, by ukazać arkany niejasnej historii pewnej rodziny... Opowieść ta osnuta jest wokół dwóch zabójstw - Very Donovan (Judy Parfitt) w chwili obecnej oraz Joe'ego St. George'a (David Strathairn) w przeszłości. Po tym jak Joe, w czasie zaćmienia słońca w roku 1975, wpadł do częściowo zamaskowanej studni, jego żona Dolores (Kathy Bates) była główną podejrzaną w sprawie, jednak winy nigdy jej nie udowodniono. Śmierć Joe'ego została uznana za nieszczęśliwy przypadek, brużdżąc w aktach detektywa Johna Mackeya (Christopher Plummer). Teraz, prawie dwadzieścia lat później, Dolores znów stoi przed oczami widza oskarżona o zabójstwo, lecz tym razem swej niepełnosprawnej pracodawczyni. Mimo że istnieją tylko pewne poszlaki, Mackey jest zdeterminowany, by udowodnić winę Claiborne. Córka Dolores, Selena (Jennifer Jason Leigh), dziennikarka jednej z nowojorskich gazet, otrzymuje faks z artykułem z gazety z Bangor, z którego wynika, że jej matka jest podejrzaną w sprawie zabójstwa Very. Nękana niejasnymi wspomnieniami dotyczącymi śmierci jej ojca, Selena czuje, że jej matka była wszystkiemu winna. Teraz jedzie do domu, by stawić czoło nie tylko obecnym oskarżeniom postawionym jej matce, ale również duchom przeszłości. "Dolores Claiborne" porusza nas emocjami swoich postaci i zaciekawia, zarysowując ich portret psychologiczny. Są momenty, gdy opowieść zdaje się usprawiedliwiać swoich bohaterów, pokazując ich niefortunne życiowe wybory, by potem rzucić światło na zakazane sprawy i przedstawić ich w zupełnie inny sposób. Zazwyczaj twórcy tego typu filmów unikają tak wymownie szczerego ukazywania relacji panującymi pomiędzy głównymi bohaterami, bo to jest trochę jak spacer po cienkim lodzie. Autorzy sukcesu "Dolores" wkroczyli na ten lód. Główne bohaterki, matka i córka, to rozbudowane i dokładnie sportretowane postaci. Dolores to smutna, samotna kobieta, która została przez los skazana na długie nieszczęśliwe życie, które nauczyło ją, że tajemnice to niezwykle przygniatający ciężar. Natomiast nadużywająca alkoholu i narkotyków Selena nie potrafi pogodzić się ze wspomnieniami i swoimi podejrzeniami. Bates i Leigh to wszechstronne i utalentowane aktorki, a Hackford trafił na okres ich szczytowej formy. Nikt tak jak one nie potrafiłby oddać wszechogarniającego smutku i samotności granych przez nie postaci. W przypadku męskich bohaterów tej opowieści recenzja nie będzie już tak łaskawa... W przypadku Joe'ego jest rzeczą w pełni zrozumiałą, że aktor nie miał czasu się popisać i rozbudować swojej postaci. Davida Strathairna widzimy jedynie w momentach, gdy Dolores wspomina swoją przeszłość. Jeśli skupimy się natomiast na postaci Johna Mackeya, to trudno powiedzieć o nim więcej niż po prostu to, że budzi w nas bardzo negatywne uczucia. Zdaje się bardzo oddanym swej pracy detektywem, ale widzom nie dane jest zobaczyć nic poza jego obsesją i zgorzkniałością. "Dolores Claiborne" to niesamowicie poukładana historia. Subtelne efekty wizualne formują doskonałe tło dla opowieści tak obfitującej w emocje i niepokój. Dzięki specyficznemu wyznaczaniu granic pomiędzy przeszłością a teraźniejszością (postacie dosłownie przechodzą z jednej w drugą), wspomnienia stają się niezwykle plastyczne. Choć wymuszone zakończenie zdaje się zaaranżowane po to, by ukazać pozorny tryumf i osłabia klimatyczne oczyszczenie, to nie ujmuje ono niczego wręcz nagiej szczerości, która jest fundamentem całej opowieści.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Twórczość Stephena Kinga ma to do siebie, że po dziś dzień stanowi niewyczerpane źródło inspiracji dla... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones